:)

:)

piątek, 20 czerwca 2014

Mam strasznego lenia...

i notoryczny brak czasu....
 
Nie uszyłam żadnej Tildy od dłuższego czasu, ani nic innego, co warte byłoby pochwalenia się szanownemu gronu blogowemu... :(
Strasznie mi z tym źle, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że ostatnie dwa miesiące miałam bardzo pracowite w ogrodzie, no i niestety w firmie, w której pracuje... Jak tylko pokaże się słońce, zrobię kilka fotek i wrzucę osobnego posta.
Tymczasem podzielę się zdjęciami z miejsca, w którym ostatnio spędziłam weekend, miejsca magicznego i odlotowego.
 
Przystanek Cisna...
 
Na dalekim południowym-wschodzie Polski, na przedpolu Bieszczad, dwoje ludzi postanowiło stworzyć miejsce, do którego zapraszają wszystkich potrzebujących odpoczynku, życzliwości, wegetariańskiej posiłków, pięknych widoków lub po prostu świetego spokoju...
Takiej atmosfery i kuchni dawno nie spotkałam!
Domy z drewnianych bali, otoczone cudownym ogrodem, tarasy, które zapraszają do podziwiania bieszczadzkich krajobrazów, kociaki, które łaszą się i upominają o chwilę zainteresowania...
Magia :)
 
 
 

 

 

 


7 komentarzy:

  1. Lubię takie klimaty :-)
    Buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne fotki:) To musi być cudowne miejsce:) Jak to nic nie zrobiłaś?! A praca w ogrodzie, o której piszesz! To też jest bardzo twórcze zajęcie, na pewno zrobiłaś kawał dobrej roboty, dzięki której ogród wygląda wspaniale:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za pocieszenie :) Faktycznie, ogród wymagał sporo pracy, ale w wiekszości koncepcyjno-psychicznej, wiele rzeczy robiła nam firma ogrodnicza. Pochwalę się wkrótce!

      Usuń
  3. Ale widoki ! , chetnie bym tam pomieszkała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też tam byłam :) I trudno nie mieć lenia patrząc na tego kota...
    Ale wyzwoliłam się spod kociej presji i wreszcie napisałam post o nowych spódniczkach :)

    OdpowiedzUsuń